Portal miłośników historii Pomorza Zachodniego » Słowianie http://ziemiagryfa.org.pl Portal miłośników historii Pomorza Zachodniego Tue, 14 Jul 2020 15:14:11 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.3.26 http://ziemiagryfa.org.pl/wp-content/uploads/2014/07/cropped-cropped-Logo-Gryf-Stowarzyszenia-32x32.jpg » Słowianie http://ziemiagryfa.org.pl 32 32 O micie wyzwolenia Ziemi Brojeckiej http://ziemiagryfa.org.pl/o-micie-wyzwolenia-ziemi-brojeckiej/ http://ziemiagryfa.org.pl/o-micie-wyzwolenia-ziemi-brojeckiej/#comments Mon, 26 Jan 2015 00:22:19 +0000 http://ziemiagryfa.org.pl/?p=805 Continue Reading

]]>
Autor: Michał Zinowik

Od 1984 roku w brojeckim parku stoi głaz z przymocowaną miedzianą tablicą. Napis na tablicy głosi  „WYZWOLICIELOM ZIEMI BROJECKIEJ 1945 R. SPOŁ.(ECZNOŚĆ) GMINY 1984 R.”. Mijany bezrefleksyjnie może się wydawać po prostu symbolem  walk o Brojce i okolice, jakie rozegrały się w marcu  1945 roku. Wówczas to niemiecki najeźdźca został pokonany, a „Ziemia Brojcecka” „wyzwolona” przez bohaterską Armię Polską i Armię Czerwoną.  Aby wyjaśnić ideę przyświecającą inicjatorom ustawienia Brojeckiego pomnika należy choć pobieżnie zaznajomić się z historią tych ziem od średniowiecza po lata 40-ste XX wieku.

Tablica, park w Brojcach

fot. Jacek Kuczkowski

Pomorze swą nazwę wzięło od Słowiańskiego plemienia Pomorzan, które we wczesnym średniowieczu  utworzyło silne ośrodki grodowe m.in. w Szczecinie, Kołobrzegu, Wolinie, Białogardzie i Nakle. W wyniku ekspansji niemieckiej, do XIII wieku plemiona na zachód od Odry dostały się pod panowanie Cesarza Niemieckiego. Atakowani przez Niemców z zachodu, Polaków z południa i wschodu oraz Duńczyków z północy Pomorzanie powołali do życia Księstwo Pomorskie, które przez wiele lat odpierało najazdy. Jednakże w XII wieku Pomorze, rządzone wówczas przez ród Gryfitów, powoli uzależniało się od swoich sąsiadów, stając się kolejno lennikami Polski, a później Cesarstwa Niemieckiego i Danii.  Od pierwszej połowy XIII wieku Pomorze zaczęło się usamodzielniać, by do połowy XVII wieku istnieć jako w miarę samodzielne  Księstwo Pomorskie.  Kolejni książęta z dynastii Gryfitów zręcznie lawirowali pomiędzy Polską, krajami niemieckimi oraz skandynawskimi. Rozwój Pomorza został jednak przerwany przez wojnę trzydziestoletnią zakończoną, po bezpotomnej śmierci ostatniego Gryfity (Bogusław XIV), podziałem Księstwa Pomorskiego pomiędzy Szwecję i Brandenburgię. W XVIII wieku zjednoczone ziemie pomorskie zostały w całości  włączone do Państwa Pruskiego (1720 r.). Z wcieleniem Pomorza do Prus wiąże się germanizacja i kontynuacja trwającego od średniowiecza procesu osadniczego z krajów niemieckich. Skutkowało to zniemczeniem tych ziem pod względem językowym i kulturowym. Co ciekawe już w 1534 roku na sejmie w Trzebiatowie Pomorze oficjalnie przyjęło protestantyzm jako religię panującą.  Okres niemieckości tych ziem trwa do początku 1945 roku, kiedy to Armia Czerwona oraz 1 Armia Wojska Polskiego prąc w kierunku Berlina zdobyły w marcu Gryfice, a w kwietniu Szczecin.  Wiązało się to z ogromnymi przesiedleniami ludności niemieckiej, a także represjami wobec rdzennej ludności pomorskiej (Kaszubi i Słowińcy są bowiem potomkami słowiańskich Pomorzan). Wówczas na te tereny zaczęli przybywać pierwsi polscy osadnicy.

Kalendarium:

VII – XII w – niezależne, pogańskie plemiona pomorskie (okresowo zależne od Cesarstwa Niemieckiego, Polski i Danii) (zobacz: http://ziemiagryfa.org.pl/?p=27)

XII – XVII w –Księstwo Pomorskie Gryfitów

1648 – 1720 – podział Pomorza między Brandenburgię i Szwecję

1720 – 1945 – Pomorze włączone do Prus, a później Niemiec

1945 – podbój Pomorza przez Armię Czerwoną i Polską

1945 do dziś  – Pomorze Zachodnie w granicach PRL, a później III Rzeczpospolitej Polskiej

mapa3

Znając ogólny zarys historii Pomorza należy zadać zasadnicze pytanie: „Kto, kogo i od czego wyzwalał w 1945 roku?” Wiąże się z tym zagadnienie „polskości Brojc, Gryfic, Szczecina itd.”, które jest także częstym motywem pojawiającym się na powojennych pomnikach. Jak widać w umieszczonym powyżej krótkim kalendarium, Pomorze było tylko przejściowo uzależnione od Państwa Piastów (Polonia), głównie za panowania Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego. Nigdy na trwałe nie weszło ono w skład państwa Polskiego, aż do 1945 roku.  Można co prawda zakładać, że kulturowo bliżej było Księstwu Pomorskiemu pod panowaniem Gryfitów do Polski, niż do niemieckiej Brandenburgii, lecz i w nim z czasem postępowała powolna germanizacja z uwagi na bliskie kontakty gospodarcze z krajami znajdującymi się na zachód od Odry.

Co do kwestii „aktu wyzwalania” Ziemi Brojeckiej,  to musimy sobie zdać sprawę z tego, że na Pomorzu nie było czego, ani kogo wyzwalać, chyba, że mówimy o polskich pracownikach przymusowych, którzy mogli pracować u niemieckich właścicieli ziemskich. Na tych ziemiach od kilku stuleci mieszkali Niemcy oraz potomkowie słowiańskich Pomorzan, a ich gospodarstwa, wsie i miasta padły ofiarą zdobyczy wojennej Armii Polskiej i Armii Czerwonej. Gdy ofensywa Wojska Radzieckiego dotarła na granicę Pomorza Zachodniego, wkraczała na tereny niemieckie, a nie polskie pod okupacją niemiecką, jak miało to miejsce m.in.  w Wielkopolsce. Jak powinien zatem brzmieć napis na pomniku w brojeckim parku, odzwierciedlający prawdę historyczną? Być może: „ZDOBYWCOM ZIEMI BROJCEKIEJ, KTÓRZY WŁĄCZYLI JĄ DO PAŃSTWA POLSKIEGO. WDZIĘCZNI OBYWATELE GMINY BROJCE”.  

Skąd zatem mit o wyzwalaniu tzw. „Ziem Odzyskanych”, w skład któruch wchodził Śląsk, Mazury oraz Pomorze Zachodnie? Był to propagandowy zabieg, który miał niejako wmówić Polakom, iż wraz ze zdobyciem tych ziem przyłączają do Polski tereny, które od wieków są rdzennie polskie. W rzeczywistości zabieg ten miał usprawiedliwić przesunięcie granicy na wschodzie na linię rzeki Bug, co wiązało się z utratą przez Polskę ogromnych terytoriów wchodzących dziś w skład Rosji, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Stąd pojawiło się w oficjalnej propagandzie PRL wmawiane przez dziesięciolecia kłamstwo o wyzwalaniu Pomorza spod okupacji Niemieckiej.

Plakat propagandowy wskazujący na powiązanie pomiędzy walką żołnierzy Wojska Polskiego, a zdobywaniem Pomorza przez Bolesława Krzywoustego (1945).

Plakat propagandowy wskazujący na powiązanie pomiędzy walką żołnierzy Wojska Polskiego, a zdobywaniem Pomorza przez Bolesława Krzywoustego (1945).

Dziś to my tworzymy historię Pomorza Zachodniego, lecz nie możemy zapominać o skomplikowanej historii jaka wiąże się z budowaniem tożsamości tych ziem. Krzyżują się tu losy m.in.  germańskich Gotów, Pomorzan (zobacz: http://ziemiagryfa.org.pl/?p=52), ich współczesnych potomków Kaszubów, Niemców, Polaków oraz Ukraińców przesiedlonych tu w 1947 roku z Bieszczad. Nie każda wędrówka była dobrowolna. Niektórym przyszło opuścić swoje domostwa by zajęli je inni. Dla pozostałych był to ostatni przystanek, kończący podróż wyznaczoną przez wojenną zawieruchę. Musimy o tym pamiętać, aby kolejne pokolenia nie doświadczyły tragedii wojny i cierpienia, jaka stała się udziałem mieszkańców Pomorza z różnych epok.

]]>
http://ziemiagryfa.org.pl/o-micie-wyzwolenia-ziemi-brojeckiej/feed/ 0
Wczesnośredniowieczne cmentarzysko w Strzykocinie. Nekropolia wodzów i wojowników http://ziemiagryfa.org.pl/wczesnosredniowieczne-cmentarzysko-w-strzykocinie-nekropolia-wodzow-i-wojownikow/ http://ziemiagryfa.org.pl/wczesnosredniowieczne-cmentarzysko-w-strzykocinie-nekropolia-wodzow-i-wojownikow/#comments Sun, 03 Aug 2014 19:08:44 +0000 http://pit.hjeniu.kei.pl/?p=52 Continue Reading

]]>
 Opuszczając Brojce i kierując się ku Strzykocinowi mijamy po lewej stronie młyn znajdujący się nad rzeką Mołstową. Bezpośrednio za nią, również po lewej stronie drogi położony jest jeden z ciekawszych pomników przeszłości ziemi brojeckiej. Jest nim cmentarzysko kurhanowe datowane na wczesne średniowiecze. Zatrzymajmy się w tym miejscu na chwilę dla wyjaśnienia tych dwóch pojęć. Grób kurhanowy – w odróżnieniu od pochówku płaskiego – posiada trwałe oznaczenie na powierzchni w postaci niewielkiego kopca ziemi. Wczesnym średniowieczem zaś nazywamy okres pomiędzy końcem VI wieku, kiedy to na Pomorzu pojawiają się Słowianie, a połową XIII wieku. Wówczas to dochodzi do krystalizacji organizmów miejskich oraz pomorskiej sieci parafialnej.

Pierwsze znalezisko w tym miejscu miało miejsce w II połowie XIX wieku. Wówczas to właściciel majątku Strzykocin G. Guse znaleźć miał tu popielnicę (naczynie gliniane zawierające spalone szczątki zmarłego). Dzieje badań na tym stanowisku sięgają roku 1898, kiedy to pierwsze wykopaliska przeprowadził tu Adolf Stubenrauch, konserwator na prowincję Pomorze. Przybliżymy teraz nieco tę zasłużoną postać dla archeologii pomorskiej. Urodził się 30 czerwca 1855 roku koło Drawska Pomorskiego, w rodzinnym majątku. Na jego dalszą karierę największy wpływ miało poznanie w Berlinie Rudolfa Virchova, pioniera badań nad przeszłością. Od roku 1902 powziął działania mające na celu stworzenie muzeum prowincjonalnego w Szczecinie. Brał udział w licznych wykopaliskach, skrupulatnie też gromadził informacje na temat wszelakich znalezisk z całego regionu. Zmarł 23 kwietnia 1922 roku pozostawiając po sobie olbrzymią spuściznę naukową zawartą w licznych publikacjach oraz dziennikach, stanowiących po dziś dzień prawdziwą kopalnię wiedzy dla kolejnych pokoleń archeologów.

W roku 1901 Stubenrauch przeprowadził kolejne badania wykopaliskowe. Całe cmentarzysko liczy około 20 słabo zachowanych kopców, z których część została przebadana:

Kurhan bez numeru (badania 1898 r.): pod kopcem, na głębokości około metra znajdował się źle zachowany szkielet, po prawej stronie którego spoczywał nóż żelazny.

Kurhan I (badania 1901 r.): tutaj na głębokości 1,4 m spoczywał szkielet leżący na lewym boku. Ślady jakie widniały na czaszce zmarłego świadczą o jego gwałtownej śmierci. Na prawej stronie czaszki widniało kilka cięć, w mózgoczaszce był otwór, a żuchwa uległa złamaniu. Przy zmarłym spoczywał nóż żelazny. Ponad tym pochówkiem zalegały resztki naczynia glinianego i rozsypane kości ciałopalne.

Kurhan III (badania 1901 r.): jeden  ciekawych obiektów kurhanowych na Pomorzu. Jego wyjątkowość polega na tym, iż pod jednym nasypem odsłonięto trzy groby szkieletowe oraz dwa ciałopalne. Wszystkie szkielety skierowane były głowami na wschód. Przy dwóch z nich spoczywały noże żelazne, na kręgach szyjnych jednego z nich znaleziono niebieski paciorek szklany. Z kolei jeden z grobów ciałopalnych wystąpił na głębokości 60 cm od powierzchni kopca. Drugi z nich zaś wystąpił poniżej pochówków szkieletowych, metr od resztek drewnianego wiadra o średnicy 20 cm okutego żelaznymi obręczami.

Kurhan IV (badania 1901 r.) – znaleziono tu jedynie fragment czaszki.

Kurhan V (badania 1901 r.) – jeden z największych kopców na tym cmentarzysku (średnica 12 m). Odsłonięto pod nim cztery groby szkieletowe oraz dwa ciałopalne. Jeden z nich wstąpił tuż pod darnią, drugi zaś na głębokości 1,5 m. Oba były skupiskami przepalonych kości bez żadnego wyposażenia. O wiele ciekawsze okazały się groby szkieletowe. Pierwszy z nich zalegał na głębokości 1,25 m. Na czaszce znajdował się srebrny kabłączek skroniowy. Była to forma kobiecej ozdoby – niewielki pierścień srebrny noszony na głowie na opasce wełnianej. Drugi zmarły spoczywał na głębokości 1 m. Pomiędzy zębami znaleziono monetę datowaną na 975 rok. Przy kolejnym szkielecie znaleziono nóż żelazny. Nogi zmarłego oparte były o kamień. Ostatni z odkrytych szkieletów także miał nogi, ale również i głowę położoną na kamieniach. Ponadto na głębokości 75 cm w środkowej partii kopca znaleziono luzem nóż żelazny.

Dużą trudność sprawia kwestia datowania odsłoniętych grobów. Wynika to z faktu, że duża część przedmiotów znalezionych przy zmarłych ma bardzo szerokie ramy chronologiczne. Wydaje się jednak, że kurhany strzykocińskie usypano pomiędzy X a XI wiekiem.

 

Cmentarzysko to z wielu powodów jest niezwykłe w skali Pomorza, a znalezione przez A. Stubenraucha przedmioty rzucają wiele nowego światła na słowiańskie wierzenia. Jedną z cech wyróżniających cmentarzysko na tle innych jest jego birytualny charakter, czyli w tym samym czasie niektórych zmarłych chowano spalonych i nie spalonych. Dla wczesnego średniowiecza jest to sytuacja wyjątkowa. Regułą bowiem jest jednolity obrządek pogrzebowy. Czym kierowano się w taki postępowaniu nie wiemy. Być może wynikało to z różnic etnicznych. Obok bowiem Słowian na Pomorzu w tamtym okresie zamieszkiwali Skandynawowie, Germanie, a nawet Rusini.

Przemierzając obszar cmentarzyska nawet dzisiaj odczuć można urok i pewien czar tego miejsca. Wiadomo, że Słowianie nie pozostawiali przypadkowi miejsca wyboru przestrzeni przeznaczonej do chowania zmarłych. Czym się kierowano w wyborze tego konkretnego miejsca nie wiemy. Zapewne jednak ważna była bliskość rzeki oraz bagien w dolinie Mołstowej. Woda bowiem odgrywała znaczącą rolę w pogańskich wyobrażeniach o zaświatach. Pełniła ona jak się wydaje rolę bariery oddzielającej świat żywych od zmarłych. Z tą właśnie wodą może wiązać się kolejne strzykocińskie znalezisko – moneta w ustach jednego ze zmarłych. W terminologii archeologicznej w zasadzie każda moneta w pochowku wczesnośredniowiecznym określana jest mianem „obola Charona” tudzież „obola zmarłego”. Upatruje się w niej symbolicznej opłaty dla przewoźnika dusz. Jednak znaleziska numizmatów w pochówkach z tego okresu nie są szczególnie częste. Nie wiadomo więc czy opata ta obowiązywała tylko wybraną grupę zmarłych, czy też pozostali uiszczali ją w inny – obecnie nie uchwytny metodami archeologicznymi – sposób.

Skąd taka rola w oddzieleniu zmarłych od żywych? Ci pierwsi stanowili – w przekonaniu Słowian – dość duże zagrożenie dla całej wspólnoty. Z niebezpiecznymi zmarłymi, zwanymi potocznie wampirami czy strzygami, wiąże się bogaty wachlarz wierzeń. W Strzykocinie przed tysiącem lat mógł egzystować taki wampir. Świadczy o tym nóż znaleziony w nasypie jednego z kurhanów. Na Pomorzu znamy nieco podobnych znalezisk, gdzie w nasyp kurhanu wbito nóż lub inny ostry przedmiot żelazny. Były to w ówczesnym przekonaniu apotropaiony – czyli przedmioty o cechach szczególnych, dzięki którym nie pozwalano niespokojnym zmarłym na opuszczanie ich grobów.

Jeszcze jeden zmarły, którego szczątki doczesne odkopano w Strzykocinie stanowi nie lada zagadkę. Chodzi o pochówek na boku z rozbitą głową. Mamy tu do czynienia zapewne z ofiarą morderstwa lub poległego na polu walki. Zaskakujący jest jednak sposób jego ułożenia znacząco odbiegający od stosowanego wówczas powszechnie układania zmarłych na plecach w pozycji wyprostowanej. Na Pomorzu znamy kilka przykładów takiego nietypowego ułożenia zmarłych. Nie udało się jak do tej pory wyjaśnić tego zjawiska. Jednak zapewne jego wyjątkowość łączy się z jakimś wyjątkowym wydarzeniem z życia lub związanym z samą śmiercią zmarłego.

Niecodzienne są także kamienie, na których spoczywają nogi i/lub głowy zmarłych. Zwane są one „poduszkami zmarłych”. Także i to nie doczekało się przekonującego wyjaśnienia.

Na koniec pozostaje pytanie kto spoczywa na strzykocińskiej nekropoli? Pierwszą wskazówką jest już sama forma grobu – nasypu ziemnego. Zapewne do jego usypania niezbędne było zaangażowanie znacznych nakładów sił i środków oraz osoby która tymi działaniami by kierowała. Samo sypanie mogiły musiało być skomplikowanym rytuałem religijnym o raczej dłuższym przebiegu. To wszystko świadczy, iż zmarli przynależeli do wyższych warstw społecznych. Okres ten – a więc X i XI wiek – to czas kiedy na Pomorzu dominował wodzowski ustrój społeczny. Społeczeństwo pomorskie podzielone było na setki małych klanów/dużych rodów. Na czele każdego z nich stał wódz obierany spośród wszystkich pełnoprawnych członków danej społeczności. Poszczególni wodzowie sprawowali swe rządy dopóty dopóki zwyciężali w walkach i potrafili zapewnić dobrobyt swoim ludziom. W chwili większego zagrożenia mniejsze klany jednoczyły się pod władzą obranego tymczasowo wodza. Z czasem zaczęli oni przejmować kontrolę nad coraz większą liczbą klanów i przekazywać ster rządów swoim bezpośrednim krewnym. W wyniku takich działań doszło do wykształcenia dynastii, w ramach których obierano kolejnych władców. Pozostałością po lokalnych wodzach i klanach są właśnie pochówki kurhanowe oraz niewielkie grodziska – umocnione osady. Na wielu z  tychże grodzisk odsłonięto ślady ich gwałtownego końca, zwłaszcza w X i XI stuleciu. Był to rezultat wspomnianego konsolidowania władzy w ręku kształtujących się rodów dynastycznych.

Być może w Strzykocinie spoczywa dwóch takich lokalnych wodzów. Pierwszym z nich mógł być ów mężczyzna z rozbitą czaszką. Drugim zaś człowiek pochowany obok drewnianego wiaderka. Ten niepozorny przedmiot bowiem włożony do grobu świadczy, iż jego posiadacz był konnym wojownikiem. Wiaderka były nieodzownym wyposażeniem jeźdźców, którzy posługiwali się nimi do karmienia swoich wierzchowców w trakcie popasów.

Literatura:

A. Kuczkowski, Religijno-symboliczny podział i użytkowanie przestrzeni wczesnośredniowiecznego cmentarza pomorskiego, Pomorania Antiqua, t. XXII, 2009, s. 25-59.

H. Zoll-Adamikowa, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska ciałopalne Słowian na terenie Polski, cz. I: Źródła, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, 1975.

Autor: Andrzej Kuczkowski
(Dział Archeologii Muzeum w Koszalinie)

image description Cmentarzysko - mapa

1. Wg H. Zoll-Adamikowa, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska ciałopalne Słowian na terenie Polski, cz. I: Źródła, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, 1975, s. 223, ryc. 110

Cmentarzysko Strzykocin

 

2. Wg H. Zoll-Adamikowa, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska ciałopalne Słowian na terenie Polski, cz. I: Źródła, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, 1975, s. 224, s. 111

]]>
http://ziemiagryfa.org.pl/wczesnosredniowieczne-cmentarzysko-w-strzykocinie-nekropolia-wodzow-i-wojownikow/feed/ 0
Działalność Słowian na Bałtyku do XII wieku http://ziemiagryfa.org.pl/dzialalnosc-slowian-na-baltyku-do-xii-wieku/ http://ziemiagryfa.org.pl/dzialalnosc-slowian-na-baltyku-do-xii-wieku/#comments Fri, 01 Aug 2014 10:03:22 +0000 http://pit.hjeniu.kei.pl/?p=27 Continue Reading

]]>
Autor: Michał Zinowik

Potwierdzone archeologicznie pojawienie się Słowian w VI w. n.e. było przełomem dla Europy, zarówno pod względem demograficznym jak i politycznym. Zapełniając pustkę jaka powstała w wyniku wędrówek ludów, wespół z koczownikami ze stepów azjatyckich, kolejne plemiona dzieliły między siebie połacie ziemi między Dnieprem na wschodzie, a Łabą na północy, aż po wybrzeża greckie na południu. Przekazy historyków i geografów bizantyjskich, greckich
i arabskich potwierdzające wojowniczy charakter słowiańskich przybyszów, mówiąc o ich okrucieństwie, sprycie i odwadze, stoją w sprzeczności z wizją wykreowaną w dobie romantyzmu. Nie byli oni, zgodnie z romantycznym mitem, kochającymi pokój rolnikami sięgającymi po oręż w samoobronie. Tak jak i innych ludów posiadających w owym czasie nadwyżkę demograficzną, ich celem była ekspansja, której kontynuacją, po wypełnieniu po brzegi lądu, stało się sięgnięcie po bogactwo zamorskich siedzib Skandynawów. Niniejsza praca jest próbą prezentacji „bałtyckiego epizodu” w historii wolnych państw plemiennych Słowian. Będzie ona prezentować rolę Słowian nadbałtyckich w prowadzonym ówcześnie handlu morskim oraz historię zmagań
z ościennymi państwami chrześcijańskimi, głównie z Królestwem Danii, których przyczyn należy szukać w dążeniu do przejęcia głównych szlaków handlowych Mare Balticum.
Kariera naszych przodków na Bałtyku zaczyna się dość skromnie. Obszary leżące nad „Morzem Sarmackim” (inna nazwa Morza Bałtyckiego) były początkowo odizolowane od zachodniej części Europy, pod względem używalności szlaków komunikacyjnych i handlowych. Fryzowie, germański lud zamieszkujący tereny obecnej Holandii, zmonopolizował wówczas europejski handel morski m.in. solą, cyną i żelazem i początkowo, aż do końca VIII w. nie przekraczał on nawet niebezpiecznych cieśnin duńskich. Pas nadmorskich ziem między ujściem Wisły i Łaby był ówcześnie pod wpływem „lądowych” kupców nadreńskich. Jednak z czasem, dzięki ekspansji łupieżczo-handlowej Skandynawów na tereny późniejszej Rusi i nawiązaniu kontaktów z Muzułmanami, wzrosło znaczenie południowego wybrzeża Bałtyku, jako łącznika pomiędzy Skandynawią, a ujściem rzeki Dźwiny i Newy. Ówczesny handel bałtycki zdominowany był przez Szwedów z Gotlandii oraz Duńczyków zamieszkujących Bornholm. Już w VI wieku Skandynawscy kupcy wpływali swoimi smukłymi łodziami w górę Odry, Warty i Noteci, osiągając także Kruszwicę. Do podobnych ekspedycji wykorzystywano także Parsętę. W VII i VIII wieku Skandynawowie nawiązali kontakt z ludami wybrzeża dzisiejszej Finlandii, Łotwy i Estonii. Z kolei Słowianie nadbałtyccy utrzymywali żywe kontakty z plemionami pruskimi o czym świadczy fakt, że charakterystyczne pruskie fibule (zapinki) w kształcie kuszy znajdowano na terenie dzisiejszych Niemiec.
Okres wyłonienia się Pomorskich Słowian z cienia Skandynawskiej dominacji, rozjaśniają odkrycia archeologiczne oraz nieliczne źródła pisane. Wiek VIII jest stuleciem powstawania nadmorskich słowiańskich osad handlowych. O znaczeniu jakie zyskały one dla handlu bałtyckiego świadczy chociażby przekaz wyprawy duńskiej króla Godfreda na port Reric (tożsamy prawdopodobnie Starogardem Wagryjskim – obecnie Oldenburg w Niemczech) w 808 roku., który został przez niego zniszczony, a ludność uprowadzona do portu Hadeby, co przyczyniło się do jego renesansu. Oprócz portu Reric, powstało wówczas wiele innych osad o podobnym profilu, które w przyszłości miały stać się bogatymi i ważnymi portami bałtyckimi. Należały do nich m.in. Kołobrzeg (datowany na VII i VIII w.), Szczecin (VIII/IX w.) oraz najważniejszy z nich wszystkich, Wolin, będący od początku IX w. węzłem obejmującym główne morskie drogi handlowe z północy i zachodu na wschód. Hodowla, rybołówstwo, łowiectwo, bartnictwo, rozwinięta produkcja rolna, etc. dostarczały towarów mających zbyt na rynkach zachodnioeuropejskich i skandynawskich. Te wyroby słowiańskich rolników, łowców i rzemieślników docierały za pośrednictwem Normanów nawet do dalekiej Hiszpanii. Na zachód, towary wysyłano głównie do osady Haithabu, położonej nad zatoką Schelei oraz do szwedzkich portów Birki i Sigtuny, skąd rozprzestrzeniały się do krajów położonych nad Morzem Północnym. Na wschodzie prowadzono ożywiony handel z pruskim bogatym portem, Truso. By jednak mówić cokolwiek o handlu i wojnach prowadzonych na Bałtyku należy wspomnieć o korabnictwie, tj. sztuce budowania statków morskich, które w tym okresie dynamicznie się rozwijało.
Dominacja, jak i zaznaczenie swojej obecności na Bałtyku w ogóle, związane były z doskonaleniem sztuki korabniczej wśród nadbałtyckich wspólnot. Najwcześniejszą formą pojazdów wodnych używanych głównie do rejsów śródlądowych i przybrzeżnych były dłubanki. Wykonane z pnia jednego drzewa, w którym wypalano, a później ociosywano miejsce dla ludzi, służyły głównie rybakom, ale znane są przekazy z VI w. p.n.e. o całych słowiańskich flotyllach tych jednopiennych czółen, dokonujących łupieżczych wypadów. Zatem gdy jeszcze w VI w. wśród Słowian rozpowszechnione były tego typu „łódki”, Skandynawowie rozwijali, już od ok. 300 roku przed Chrystusem, sztukę szkutniczą opartą o typ łodzi klepkowej (łódź z Hjortespring). Zastosowanie krótkich klepek układanych pasami, zamiast jednej biegnącej od stewy do stewy, zapewniające kadłubowi elastyczność, wykorzystanie żelaznych nitów, oraz zapożyczenie, prawdopodobnie od Fryzów, napędu żaglowego otworzyły możliwości dalekosiężnych wypraw morskich, co pozwoliło ludziom północy objąć hegemonię w basenie Morza Sarmackiego. Nieco później, bo w drugiej połowie VIII stulecia również wśród Słowian nadbałtyckich upowszechnił się typ łodzi klepkowej, czego dowodem są pozostałości znalezione w Szczecinie, i kolejne fragmenty tego typu łodzi w Wolinie. Słowiańskie łodzie osiągały długość ok. 18 m, a ich ładowność dochodziła do 3 i pół tony. Statek tego typu (jak np. znaleziony w Gdańsku) obsługiwało 20 wioślarzy . Zatem opanowanie i rozpowszechnienie łodzi klepkowych ze stępką pozwoliło słowiańskim kupcom oraz chąśnikom („piratom”) wypłynąć na szerokie morze i zaistnieć w historii Mare Balticum.
Początek okresu rozkwitu handlu morskiego słowiańszczyzny można datować na IX wiek i wiązać ze wspomnianym już Wolinem – Jomsborgiem, bogatym portem zamieszkiwanym przez przedstawicieli różnych nacji oraz wyznań, w którym handlowano żywnością, biżuterią, bursztynem, etc. Z czasem słowiańskie porty, głównie obodrzyckie i pomorskie stały się tak bogate i znaczące, że zagroziły skandynawskiej dominacji na Bałtyku. O zajęcie owych grodów i utworzenie swoje „faktorii”, kontrolującej południe morza, zabiegała szczególnie Dania, która konsekwentnie ponawiała próby podboju tych ziem przez ok. 300 lat.
Krystyna Pieradzka, w swojej pracy na temat walk Słowian na Bałtyku między X, a XII wiekiem dzieli je na trzy zasadnicze okresy: pierwszy rozpoczyna odnotowany już atak króla Godfreda z roku 808, a zamyka go sojusz Bolesława Krzywoustego z Danią przeciwko Pomorzu (1129). Drugi rozpoczynający się wspomnianym sojuszem, a kończący wielką krucjatą króla Duńskiego Waldemara I (1158), będącej zarazem początkiem trzeciego okresu, którego kresem było zhołdowanie Pomorza Danii przez księcia pomorskiego Bogusława I (1186).
Pierwszy okres historii zmagań bałtyckich pomiędzy Słowianami, a Duńczykami niknie w dużej części w pomroce dziejów, nie oświeconej żadnymi źródłami. Działania wojenne odnotowano dopiero w roku 986, kiedy to doszło do wielkiej bitwy morskiej pomiędzy Duńczykami, a Norwegami pod Hjörungavaag, w której brali udział Słowianie (prawdopodobnie Pomorzanie zamieszkujący ujście Odry ), co świadczy o prowadzeniu przez nich walk morskich już w drugiej połowie X wieku. Nieco później odnotowano wsparcie orężne jakiego udzielili słowiańscy władcy, królowi norweskiemu Olafowi Tryggwasonowi, walczącemu przeciw sprzymierzonym Olafowi Skottkonungowi (król Szwecji) i Swenowi Widłobrodemu (król Danii), o utrzymanie swojego panowania nad Norwegią. O losach tej wojny zadecydowała stoczona w 1000 roku morska bitwa na wodach Sundu u brzegów Danii, zakończona porażką norweskiego króla. Kolejne potyczki z Duńczykami toczyły się niemal bez przerwy przez cały XI wiek. Sam Swen Widłobrody dwukrotnie był słowiańskim jeńcem, a mieszkańcy południowo-zachodniego wybrzeża Bałtyku nie byli dłużni najeźdźcom z Danii i prowadzili udane wyprawy odwetowe, m.in. zajęli port Ribe na zachodnim wybrzeżu Jutlandii. Następca Swena, Kanut Wielki wyprawił się w latach 1019-21, 1022 aż po Sambię, na północy ziem pruskich, co nie przyniosło mu jednak spodziewanych korzyści. Jego syn, Magnus, idąc w ślady ojca, w roku 1043 urządził wielką wyprawę mającą zdobyć Wolin, główny cel ekspansji Duńskiej, pozwalający na kontrolę handlu bałtyckiego oraz hegemonię militarną na obszarze słowiańszczyzny nadbałtyckiej. I ta wyprawa spełzła na niczym.
W omawianym okresie należy wspomnieć o ingerencji w wewnętrzne sprawy dynastyczne Danii, jakiej dokonali władcy słowiańscy. Wieleci poparli w walce o tron duński Swena Estrydsena, przeciw wrogowi Słowian, Magnusowi. Gdy ten pierwszy został już królem Danii posiłkował się wprawnymi żeglarzami i wojami wieleckimi w wyprawie na Anglię zorganizowanej w 1069 roku. Niestety śmierć Swena Estrydsena kończy okras pokoju na południowym-zachodzie Bałtyku, gdyż jego syn Eryk Eigod powrócił do zaborczej polityki dziada. Zdobył on przejściowo Starogród Wagryjski oraz wyspę Rugię (1099 r.). Wzajemne ataki łupieżcze oraz powodowane chęcią ekspansji militarno-gospodarczej wyprawy, wypełniły następne stulecie, do momentu, gdy zaistniał nowy argument legitymujący najazdy na ziemie Słowian nadbałtyckich, zorganizowane tym razem wespół z księciem Polski, Bolesławem Krzywoustym.
Wiek XI jest stuleciem, w którym Pomorze było kilkakrotnie ujarzmiane przez państwo Piastów, będąc zarazem dodatkowo zagrożonym ze strony Cesarstwa Niemieckiego, prowadzącego ekspansywną politykę wobec ziem należących do „pogan”. Pomorze było ważną dzielnicą dla monarchii piastowskiej zarówno pod względem gospodarczym (posiadanie ujść większości rzek) jak i strategicznych (zagrożenie ekspansją niemiecką, zabezpieczenie zachodniej granicy na Odrze). Stąd Kwestią palącą dla Bolesława Krzywoustego stało się opanowanie Pomorza, czemu miał służyć sojusz zawarty w roku 1129, z posiadającymi silną flotę Duńczykami. Jeszcze w tym samym roku sprzymierzeńcy zdobyli Wolin, a pokonany książę Warcisław ostatecznie uznał zwierzchność Piasta. Po tych wydarzeniach doraźny sojusz z Danią został zerwany, a wyprawy przeciwko niej ponowione. Wynikiem jednej z nich było zniszczenie w 1135 roku potężnej stolicy Danii, nadmorskiego Roskilde. Rok później została zorganizowana przez księcia Racibora kolejna ogromna wyprawa mająca na celu złupienie bogatego portu – Konungaheli, opisana dokładnie przez Heimskringlę (zbiór staro nordyckich sag opisujących m.in. dzieje Norwegii). Źródło podaje nam sposób w jaki Słowianie nadbałtyccy wojowali na morzach i wybrzeżach. Z tekstu wiadomo, że przewozili na statkach konie, służące później szybkim manewrom na lądzie. Ponadto jest w nim mowa o zastosowaniu „strzelca wyborowego” osłanianego przez dwóch tarczowników, który raził pociskami szczególnie aktywnych nieprzyjaciół. Inną taktyką zanotowaną we wcześniejszym źródle, używaną na morzu, było obrzucanie przeciwnika oszczepami, któremu towarzyszyły próby przyciągnięcia wrogiej łodzi za pomocą specjalnych haków. Wracając do wydarzeń z roku 1136, kończą się one ostatecznym zdobyciem grodu, uprowadzeniem jeńców i zabraniu bogatych łupów. Wyprawa odwetowa króla Eryka zakończyła się z kolei ponownym zdobyciem Rugii. Ten sam król sprzymierzył się z Cesarstwem Niemieckim, co zaowocowało krucjatą zorganizowaną przez jego następcę, Waldemara. Zorganizowana przez plemiona słowiańskie obrona zdołała powstrzymać najeźdźcę na lądzie, co w połączeniu z wyczerpaniem floty duńskiej przyczyniło się do klęski „chrystianizacji” tych ziem. W latach następnych dochodziło do kolejnych potyczek m.in. rugijskich Ranów ze Skanami oraz nieudanej wyprawy na Roskilde, którą opisał Saxo.
Ostatni etap w walce o hegemonię nad południowo-zachodnim Bałtykiem rozpoczyna krucjata podjęta w 1157 roku przez wspomnianego króla duńskiego, Waldemara, wspieranego przez wrogiego Słowianom księcia saskiego Henryka Lwa. Dania chciała zdobyć ujście Odry, z kolei książęta niemieccy, ujścia pozostałych rzek oraz ziemię i ludność. Pomimo przewagi liczebnej wroga Słowianie nadbałtyccy w latach 1158–1185 odparli około 20 najazdów duńsko-niemieckich (m.in. na Wołogoszcz, Rugię, Uznam, ziemię trzebudzką i Szczecin), organizując kilka wypraw odwetowych. Ataki Duńskie na Bałtyku miały głównie charakter łupieski, których celem było osłabienie zaplecza słowiańskiego i zachęcenie własnych wojowników do walki. Pomimo to, nie udało się najeźdźcom trwale opanować całości słowiańszczyzny nadbałtyckiej, a oddanie jej w 1181 roku pod zwierzchnictwo niemieckie, a później (1185 r.) króla duńskiego, dokonało się przez uległą postawę książąt słowiańskich, m.in. oddanie Szczecina przez Warcisława II w 1173 r. Z uwagi na decyzje książęcą powodowaną nieustającym naporem duńskim, 13 kwietnia 1186 roku, książę Pomorza Zachodniego, Bogusław I, złożył w Roskilde, stolicy Danii, hołd królowi Kanutowi.
Prócz walk prowadzonych w sposób zorganizowany, po Morzu Bałtyckim grasowały grupy statków zajmujących się chąsą, czyli rozbojem. Chąsą trudniły się tzw. chąsy, tzn. zgraje, którym to terminem nazywano grupę statków, obsadzonych przez Chąśników – wczesnośredniowiecznych bałtyckich piratów. Grupy te lokalizowały się głównie w większych ośrodkach portowych takich jak: Wolin, Kołobrzeg, czy Szczecin. Często to właśnie oni brali udział w słowiańskich wyprawach odwetowych, będących szansą na zdobycie bogatych łupów na Duńczykach. Sami Skandynawowie musieli z czasem poznać siłę słowiańskiej chąsy (wolińskiej, wieleckiej, rańskiej oraz obodrzyckich plemion), gdyż źródła ukazują obraz chąśników jako odważnych i zazwyczaj zwycięskich wojów. Przykładem może być już wspomniana historia jednej z chąs Racibora , który w 1136 roku wraz z 650 okrętami (ok. 29 tys. wojowników) łupi Konungahelę, po czym żaden Duński okręt nie odważył się napaść zwycięskich chąśników. W dwa lata później książę Racibor ponownie złupił Duńskie wybrzeże.

Tak jak walki pomorsko-duńskie, tak i czas słowiańskiej chąsy zakończył hołd Pomorza Zachodniego w 1186 roku. Dzięki rozbudowanemu handlowi, stojącym na wysokim poziomie rzemiośle i rozwiniętej gospodarce, państewka plemion słowiańskich powstałe na południowym wybrzeżu Bałtyku pretendowały do osiągnięcia hegemonii nad handlem całego Mare Balticum. Wykształcone z czasem związki plemienne: Wielecki, Pomorski i Obodrycki zwiększały na to szansę. Niebezpieczeństwo to zostało jednak dostrzeżone przez Danię, będącą głównym konkurentem słowiańskich kupców i chąśników. Co więcej, od południa napierały, z jednej strony Cesarstwo Niemieckie, a z drugiej monarchia piastowska, dla których opanowanie ujść rzek sięgających w głąb lądu, jak i zdobycie bogactw miast nadbałtyckich, prowokowały do ekspansji na północ, co ostatecznie przypieczętowało los ostatnich wolnych, pogańskich Słowian.

Niech epilogiem niniejszego tekstu będzie fragment z książki Leona Koczego:

„Z nielicznych świadectw, jakie o najazdach Słowian na Skandynawię zanotowali pisarze, wynika niedwuznacznie, że Słowianie pustoszyli kraj niemiłosiernie, że wywozili zboże, bydło i gdy tylko się dało, ludzi. W połowie XII stulecia jedna trzecia Danii leżała odłogiem, częścią zniszczona przez najeźdźców, częścią opustoszała wskutek ucieczki ludności, chroniącej się na widok Słowian w najodleglejsze strony kraju” .

Kto wie… być może ciała złożone i spalone na cmentarzysku przy Mołstawie, należą do pomorskich chąśników, zamieszkujących tereny  dzisiejszych Brojc? Może któryś ze zmarłych łupił Roskilde lub bogacił się na handlu ze Skandynawami? Jedno jest pewne. Historia tych ziem ma jeszcze wiele do odkrycia…

Bibliografia:
Koczy L., Polska i Skandynawia za pierwszych Piastów, Poznań 1934
Pieradzka K., Walki Słowian na Bałtyku w X – XII w., Warszawa 1953
Ślaski K., Słowianie Zachodni na Bałtyku w VII – XIII wieku, Gdańsk 1969

Publikacja powiązana: http://ziemiagryfa.org.pl/?p=52

Web

źródło: http://infografika.wp.pl/title,Slowianie-rzadzili-na-Baltyku,wid,16620294,wiadomosc.html?ticaid=113340&_ticrsn=3

]]>
http://ziemiagryfa.org.pl/dzialalnosc-slowian-na-baltyku-do-xii-wieku/feed/ 0